piątek, 25 maja 2012

W czwartkowym klimacie...


Za nami już drugi półfinał tegorocznej Eurowizji. Eurowizji dość nudnej, schematycznej i przewidywalnej. Konkurs goszczący w Kraju Ognia nie rozpala jednak najgorętszych emocji... W kwestii prowadzenia, oprawy graficznej, pocztówek i pracy kamer nic się nie zmieniło, więc nie warto specjalnie dużo uwagi poświęcać tym elementom show.


O mocne otwarcie stawki zadbała dwójka doświadczonych wykonawców z Bałkanów. Występy serbski i macedoński były na tyle dobre, że następujący później holenderski wypadł bardzo blado (mimo ognistego doświetlenia). Efekt? Željko Joksimović  w swoim ostatnim (w roli wykonawcy) eurowizyjnym występie zaśpiewa w finale, a Kaliopi wprowadza Mecedonię do finałowego koncertu po 4. latach przerwy.


W czasie pokazu maltańskiego przekonaliśmy się o dodatkowej właściwości scenicznej pirotechniki. Otóż przy nadużyciu tych efektów scenę zasnuły kłęby dymu, który znacząco ograniczył widoczność w hali a widzom pozwolił jedynie oglądać biały obłok w Crystal Hall. Białorusini po raz kolejny postawili na efektowne wygibasy na scenie i kosmiczny sprzęt, przy których utwór był jedynie pretekstem do popisów. 


Bardzo pusto było za to na scenie podczas bułgarskiego pokazu. Samotna Sofi Marinova robiła co mogła, by tę pustkę jakoś wypełnić – nie dała rady. Faworyzowana Szwecja nie zachwyciła – inna praca kamer zniekształciła pokaz a Loreen brzmiała wyjątkowo niewyraźnie. Nie tego oczekujemy od niemal już ukoronowanej faworytki. Zaskakująco słabo zabrzmiał również inny przedstawiciel Skandynawii – Tooji z Norwegii. Jego występowi brakowało energii w głosie (bo w ruchu, jak zwykle, było jej aż nadto). Z kolei występ Otta Leplanda z Estonii można nazwać wręcz brawurowym – kilka razy pozwolił sobie na wokalne popisy, czyżby poniosły go emocje?


Wyniki, podobnie jak we wtorek nie przyniosły wielu niespodzianek. Pewnym zaskoczeniem jest awans Malty i Litwy. Wśród przegranych wymienia się Słowenię, Chorwację i Portugalię. Po raz ósmy poza finałem została Holandia, od czasu wprowadzenia półfinałów awans uzyskali tylko raz (w 2004; ), po raz pierwszy nie udało się awansować Gruzji (po raz pierwszy reprezentowanej przez mężczyznę), z kolei Ukrainie i Bośni i Hercegowinie udało się utrzymać 100-procentową skuteczność. 


I na koniec o głośno anonsowanym IntervalAct tego półfinału. Pięciu ostatnich zwycięzców ESC, jedna scena, pięć piosenek i... zaczęło się od Dimy Bilana, który przypomniał fragment swojego zwycięskiego utworu, Believe. Później Marija Serifović wykonała fragment Molitvy, Alexander Rybak Fairytale i Lena Satelite. Do tego momentu wszystko szło w miarę gładko. I wtedy na scenie pojawili się azerscy zwycięzcy. Zabrali się za Waterloo ABBY i polegli na całej linii, wypadli fatalnie. Na nic zdała się odsiecz pozostałych laureatów. Kiepskie wrażenie pozostało. 


Znamy dziesiątkę awansujących do finału. Przypomnijmy sobie, jak wypadli ci, którym ta sztuka się nie udała:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...