Ci, którzy nie wiedzieli, lub zdążyli już zapomnieć
i zasiedli wczoraj po 20. żeby obserwować finałową galę Festiwalu SanRemo,
przeżyli naprawdę długie godziny z włoską muzyką. To nic dziwnego, że
prowadzący mają zawsze bardzo dużo do powiedzenia (choć w tym roku i tak było
to bardziej lekkostrawne), że liczna grupa występów w konkursie jest uzupełniona
jeszcze liczniejszą gromadą gości specjalnych (muzycznych, kabaretowych, mniej
i bardziej poważnych). Dość powiedzieć, że samo głosowanie w tzw. Superfinale
rozpoczęło się grubo po północy. Tak, czy inaczej, 63. edycja Festiwalu jest
już historią, wszystkie nagrody zostały rozdane, wyłoniony został też przedstawiciel
na Eurowizję.
I tu Włochom udała się nie
lada sztuka. Otóż reprezentować Italię w Malmö będzie Marco Megnoni, czyli
murowany faworyt bukmacherów i obserwatorów. Ale ci właśnie równie jednogłośnie
przewidywali, że bilet do Szwecji dostanie kto inny, jeśli Marco będzie „zagrożony”
sięgnięciem po festiwalowe Grand Prix. Tymczasem w tym roku na eurowizyjnej
scenie będziemy mogli podziwiać to, co Włosi mają najlepszego – laureata nagrody
głównej SanRemo 2013. Decyzja dotycząca piosenki na ESC zapadnie w późniejszym
terminie, jedną z branych pod uwagę opcji jest piosenka, którą Mengoni wygrał
festiwalową rywalizację - L’Essenziale. Zwycięzca SanRemo poprzednio pojawił
się na Eurowizji w 1997. roku (Jalisse w obu konkursach z utworem Fiumi di
parole), a w latach 90. taka sytuacja miała miejsce dwukrotnie (poza 97.
jeszcze w 1993, kiedy na ESC pojechał Enrico Ruggeri, jednak z innym utworem).
Enrico nie został doceniony (zajął 12. pozycję), 4 lata później Włochom poszło
lepiej, zwycięska piosenka festiwalu dała 4. miejsce na ESC. Jak będzie tym
razem? Konkurencja, jak dotąd, wydaje się nie wieszać poprzeczki zbyt wysoko,
więc włoskie apetyty chyba mają prawo rosnąć.
Łotwa wyjaśni nam rytm
Kiedy Włosi rozkręcali się
ze swoją finałową galą, Łotysze już zaczynali sprzątać po swoim widowisku. Ponownie finał rozegrano w Ventspils, dotarło do niego 12. kompozycji. Pod
koniec wieczoru w grze pozostały trzy piosenki: I Am Who I Am w wykonaniu Marty
Ritovej, I Need A Hero Samanty Tiny oraz Here we go grupy PeR. Zespół w
łotewskim finale zdołał umieścić aż dwie swoje piosenki, jednak Sad Trumpet
zakończyło rywalizację na pierwszej części finału. Ta strata nie ma jednak
najmniejszego znaczenia, bo drugi utwór grupy będzie tym, który zabrzmi w maju
w odbiornikach widzów ESC. Zwycięstwo PeR w finale Dziesma 2013 było
bezapelacyjne, choć, sądząc po reakcjach na ten wybór w Internecie, Europa nie
podziela tego entuzjazmu.
Wybierali i inni
Kolejna dwójka
reprezentantów wybrana, ale to jeszcze nie koniec podsumowania wydarzeń
wczorajszego wieczoru. Etap ćwierćfinałowy swoich selekcji zakończyli Węgrzy,
półfinały kontynuowali Szwedzi, a do gry o eurowizyjnego widza wkroczyli
Estończycy.
Na początek Szwecja.
Trzeci odcinek serialu pt. Melodifestivalen 2013 odbył się daleko na północy, w
Skellefteå. Szwedzi w swoim widowisku nawiązali do wydarzeń na włoskim wybrzeżu,
Gina Dirawi krążyła po Rzymie próbując ustalić, dlaczego Włosi tak bardzo
Szwedów nie lubią (przypomnijmy, tylko Włochy nie przyznały Loreen ani jednego
punktu), a IntervalAct był utrzymany w stylu lat 30. Zdaniem wielu to tu
rywalizacja była najbardziej zacięta a poziom najwyższy. Aż dwie propozycje w
tym półfinale miał Thomas G:son (Fredrik Kempe tylko jedną). Ich kompozycje
jednak nie odniosły wielkiego sukcesu, tylko piosenka In And Out Of Love w
wykonaniu Martina Rolinskiego (współtworzona przez G:sona) zyskała awans do
Andra Chansen. Drugie miejsce w rundzie ostatniej szansy zdobyła chyba
najtrudniejsza w odbiorze propozycja wczorajszego wieczoru, Caroline af Ugglas i
jej Hon Har Inte. Kto więc znalazł się w finale? Pop-rockowa formacja State Of
Drama i oldboysband Ravaillacz.
Estonia zwykle zaskakuje
składem swoich narodowych selekcji. Nie inaczej jest i w tym roku. Trudno nie
zauważyć członków grupy Winny Puhh, stanowiących poważną kandydaturę do miana
najdziwniejszego uczestnika preselekcji sezonu (we wszystkich krajach). Wysoka
jakość produkcji, duża różnorodność muzyczna to niemal gwarancja ciekawego
koncertu. Jednak z dziesiątki półfinalistów trzeba było wybrać piątkę, która
zawalczy w finale o wyjazd do Szwecji. I tak, decyzją jury i widzów, przed tą
szansą stoją: Winny Puhh - Meiecundimees üks Korsakov läks eile Lätti, Teele
& Tuuli & Ula - Ring The Alarm, Grete Paia - Päästke noored hinged, Elina
Born – Enough i Kõrsikud - Suuda öelda ei. Za tydzień dołączy do nich kolejna
piątka z drugiego półfinału Eesti Laul 2013.
Węgrzy poznali wczoraj
ostatnią szóstkę uzupełniającą stawkę półfinałową selekcji A Dal. Jurorzy
przyznali przepustki trzem propozycjom: Lilla Polyák - Valami más, Laura
Cserpes - Élj pont úgy i Gigi Radics - Úgy fáj. Taką samą liczbę miejsc mieli
do dyspozycji widzowie. Ich decyzją swoje szanse na finał eliminacji
przedłużyli: United - Tegnap még más voltál, Fatima Mohamed - Nem baj oraz Peter
Puskás - Amíg a tűz ég. Teraz proces wyboru nieco przyspieszy, w przyszłą
niedzielę wieczorem będziemy znać już pełną obsadę finału A Dal.
- Dziś ok. 15:00 w programie Nedelya x3 opublikowane zostaną piosenki, z których wybrana będzie konkursowa kompozycja dla reprezentantów Bułgarii, Elitsy i Stoyana.
- Graham Norton poinformował, że Brytyjczycy o swojej reprezentacji nic nie powiedzą do drugiej połowy marca. Wiadomo, że 23. marca wybraniec BBC (z wypowiedzi Nortona wynika, że raczej będzie to solista lub solistka) udzieli mu wywiadu. Będziemy musieli jednak go poznać wcześniej, bo termin zgłoszeń EBU mija 18. marca.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz