


Teraz za Konkurs weźmie się Azerbejdżan. I każda kolejna zapowiedź organizacyjna wprawia w coraz większe zdumienie. Zaczęło się od zarzutów dotyczących słabej infrastruktury, bazy hotelowej i braku odpowiedniego miejsca do zorganizowania imprezy. Odpowiedź była szybka i szokująca. Infrastruktura Baku ma zostać rozbudowana tak, by sprostać wyzwaniu, a w centrum miasta ma stanąć nowa hala gotowa przyjąć ESC i konkursowych gości. Ewentualnie któryś z istniejących obiektów doczeka się gruntownej przebudowy. Plany są niezwykle ambitne a czasu coraz mniej. Kolejnym zadziwiającym aspektem azerskiej organizacji jest zakładany budżet. Sam Konkurs (bez kosztów infrastrukturalnych) ma wynieść 100 mln euro. To ponad trzykrotnie więcej niż dotychczasowa rekordowa suma 30 mln wydanych na ESC w Moskwie. Jeśli w tej sumie nie mieści się budowa czy modernizacja areny, to jakie cele stawia sobie strona azerska? Trudno sobie wyobrazić większy przepych od tego panującego w rosyjskiej stolicy. Władze Azerbejdżanu zapewniają też, że spokój i bezpieczeństwo gości będzie niezagrożone niezależnie od tego skąd przybędą. Problem w tym, że decyzja administracyjna nie zmieni mentalności społeczeństwa i jego podejścia do spornych kwestii. Już 20. czerwca ma odbyć się spotkanie przedstawicieli Azerbejdżanu i EBU dotyczące szczegółów przygotowań, wtedy pewnie poznamy też kolejne szczegóły harmonogramu prac. Tylko czy cała zabawa naprawdę musi aż tyle kosztować?

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz