poniedziałek, 28 maja 2012

Cygan a sprawa polska

 W tegorocznej edycji Konkursu Piosenki Eurowizji reprezentacji Polski nie było. W Telewizji Polskiej nie było również transmisji żadnej części rywalizacji. Wycofanie się TVP wprawdzie wzbudziło falę komentarzy fanów Konkursu, byłych reprezentantów czy osób zaangażowanych w przygotowywanie transmisji z koncertów w poprzednich latach, ale nie doprowadziło ani do konkretnej, poważnej dyskusji na temat ESC ani tym bardziej do żadnych konstruktywnych wniosków. Co ciekawe, właśnie w tym roku co głośniejsze wybory reprezentantów innych krajów i przebieg samego Konkursu był dość szeroko relacjonowane i w programach publicznego nadawcy i w mediach lokalnych. Zastanawiające jest też to, że pod artykułami w portalach informacyjnych wyjątkowo trudno znaleźć komentarze zawierające wyłącznie druzgocącą krytykę Konkursu. Czy to zasługa poziomu tej edycji, czy raczej nowej perspektywy polskich obserwatorów?

Warto przytoczyć głos w dyskusji o Eurowizji, Polsce i przyszłości naszego kraju w Konkursie. Jest to komentarz Jacka Cygana, twórcy pierwszego, i najlepiej ocenionego, polskiego utworu eurowizyjnego – To nie ja Edyty Górniak:
„Kiedy Edyta zwróciła się do mnie, żebym jej napisał piosenkę, myśmy sobie po prostu wierzyli. Wiedziałem, że ona mi wierzy, a ja będę gryzł ścianę i nie spał przez dwa tygodnie, żeby jej napisać najlepszą piosenkę. W Londynie, gdzie ją nagrywaliśmy, jak Edyta - jak to mówi Ela Zapendowska - zaryczała - to im wszystkim szczęka opadła i od razu chcieli zrobić wszystko, żeby jak najlepiej dla niej zagrać. Na każdym etapie ludzie muszą sobie wierzyć. Dzisiaj tak nie ma, bo dzisiaj jest jakaś preselekcja, ktoś wygra, a potem wszyscy się z niego śmieją, a dziennikarze napiszą, że to beznadziejne. Każdy, kto jeszcze nie wyjechał na Eurowizję, już ma łatkę, że jest beznadziejny. Gdyby był mecenas, mocny, jakim powinna być telewizja, która ma poczucie, że reprezentuje Polskę na festiwalu, to wyglądałoby to zupełnie inaczej, ale, niestety, dziś nie ma takiego mecenasa. Poza tym powinno istnieć jakieś poczucie przyzwoitości: jeśli do czegoś się nadaję, to startuję, a jak się nie nadaję, to nie startuję. A Polska? Bierze zabawki i idzie do domu i udaje, że to nieważne, czy Polska pokazuje się 300 mln ludzi, czy nie. Jeśli to, co pokaże Polska przed tymi 300 mln ludzi, będzie dobre, to sobie o nas dobrze pomyślą. I to jest świetna reklama. Ale nie, my wolimy iść do domu.”
Jakie są szanse na powrót Polski do ESC już w przyszłym roku? W artykule informującym o wynikach tegorocznej rywalizacji czytamy, że: „Polska w tym roku nie startowała w konkursie. Telewizja Polska postanowiła się wycofać w tym roku ze względu na oszczędności. Nadawca uznał, że w tym roku ma znacznie większe wydatki związane z transmisjami EURO 2012 i igrzysk w Londynie.” Za rok obie okoliczności już nie będą istnieć, ale na interpretację tych słów i ostateczną decyzję będziemy musieli jeszcze poczekać. Co musi się zmienić, żeby Polacy dołączyli do europejskiej zabawy i potrafili się nią cieszyć, nawet pomimo nie zawsze satysfakcjonujących wyników?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...