W
tegorocznej edycji Konkursu Piosenki Eurowizji reprezentacji Polski nie było. W
Telewizji Polskiej nie było również transmisji żadnej części rywalizacji.
Wycofanie się TVP wprawdzie wzbudziło falę komentarzy fanów Konkursu, byłych reprezentantów
czy osób zaangażowanych w przygotowywanie transmisji z koncertów w poprzednich
latach, ale nie doprowadziło ani do konkretnej, poważnej dyskusji na temat ESC
ani tym bardziej do żadnych konstruktywnych wniosków. Co ciekawe, właśnie w tym
roku co głośniejsze wybory reprezentantów innych krajów i przebieg samego
Konkursu był dość szeroko relacjonowane i w programach publicznego nadawcy i w
mediach lokalnych. Zastanawiające jest też to, że pod artykułami w portalach
informacyjnych wyjątkowo trudno znaleźć komentarze zawierające wyłącznie
druzgocącą krytykę Konkursu. Czy to zasługa poziomu tej edycji, czy raczej nowej
perspektywy polskich obserwatorów?
Warto przytoczyć głos w
dyskusji o Eurowizji, Polsce i przyszłości naszego kraju w Konkursie. Jest to
komentarz Jacka Cygana, twórcy pierwszego, i najlepiej ocenionego, polskiego
utworu eurowizyjnego – To nie ja Edyty Górniak:
„Kiedy Edyta zwróciła się
do mnie, żebym jej napisał piosenkę, myśmy sobie po prostu wierzyli.
Wiedziałem, że ona mi wierzy, a ja będę gryzł ścianę i nie spał przez dwa
tygodnie, żeby jej napisać najlepszą piosenkę. W Londynie, gdzie ją
nagrywaliśmy, jak Edyta - jak to mówi Ela Zapendowska - zaryczała - to im
wszystkim szczęka opadła i od razu chcieli zrobić wszystko, żeby jak najlepiej
dla niej zagrać. Na każdym etapie ludzie muszą sobie wierzyć. Dzisiaj tak nie
ma, bo dzisiaj jest jakaś preselekcja, ktoś wygra, a potem wszyscy się z niego
śmieją, a dziennikarze napiszą, że to beznadziejne. Każdy, kto jeszcze nie
wyjechał na Eurowizję, już ma łatkę, że jest beznadziejny. Gdyby był mecenas,
mocny, jakim powinna być telewizja, która ma poczucie, że reprezentuje Polskę
na festiwalu, to wyglądałoby to zupełnie inaczej, ale, niestety, dziś nie ma
takiego mecenasa. Poza tym powinno istnieć jakieś poczucie przyzwoitości: jeśli
do czegoś się nadaję, to startuję, a jak się nie nadaję, to nie startuję. A
Polska? Bierze zabawki i idzie do domu i udaje, że to nieważne, czy Polska
pokazuje się 300 mln ludzi, czy nie. Jeśli to, co pokaże Polska przed tymi 300
mln ludzi, będzie dobre, to sobie o nas dobrze pomyślą. I to jest świetna
reklama. Ale nie, my wolimy iść do domu.”
Jakie są szanse na powrót
Polski do ESC już w przyszłym roku? W artykule informującym o wynikach
tegorocznej rywalizacji czytamy, że: „Polska w tym roku nie startowała w
konkursie. Telewizja Polska postanowiła się wycofać w tym roku ze względu na
oszczędności. Nadawca uznał, że w tym roku ma znacznie większe wydatki związane
z transmisjami EURO 2012 i igrzysk w Londynie.” Za rok obie okoliczności już
nie będą istnieć, ale na interpretację tych słów i ostateczną decyzję będziemy
musieli jeszcze poczekać. Co musi się zmienić, żeby Polacy dołączyli do
europejskiej zabawy i potrafili się nią cieszyć, nawet pomimo nie zawsze
satysfakcjonujących wyników?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz