Od wczoraj w Crystal Hall
w Baku trwają próby reprezentantów krajów uczestniczących w tegorocznej
Eurowizji. Pierwszy kontakt ze sceną mają już za sobą wszyscy uczestnicy
pierwszego półfinału. Ci, którzy spodziewali się spektakularnych zmian względem
występów preselekcyjnych, będą rozczarowani.
Niedzielne próby
rozpoczęła reprezentacja Czarnogóry. I jeśli wierzyć relacjom dziennikarskim,
Rambo Amadeus nie był zadowolony z jej przebiegu. Dobre wrażenie zrobili z
kolei, drudzy w kolejności, Islandczycy. Pozostali niczym szczególnym się nie
wyróżniali, część obserwatorów wyróżniła jeszcze ekipy ze Szwajcarii i
Finlandii.
Poniedziałek, zdaniem
dziennikarzy obserwujących próby, rozpoczął się lepiej niż niedziela. To
zasługa grupy Izabo z Izraela, w notowaniach pomijanej, a na scenie
prezentującej się wyjątkowo swobodnie (plus za... charakterystyczny chórek).
San Marino ma na scenie mnóstwo sprzętu. Laptop, tablet, aparaty fotograficzne to
pewnie dodatkowi członkowie ekipy. Później na scenie pojawiły się jeszcze
podesty z książek (Cypr), piec do chleba (Rosja), rury z nocnych klubów
(Austria) i... fontanna. Ta ostatnia to rekwizyt reprezentacji Irlandii. Cały
występ Jedward wydaje się w tym roku szczegółowo przemyślany, ale czy zostało w
nim jeszcze trochę miejsca na szaleństwo bliźniaków?
Wielu reprezentantów i
dziennikarzy narzekało na kłopoty i niedociągnięcia techniczne. Opóźnienia w
wydawaniu akredytacji, problemy z przekazem w centrum prasowym. Część
uczestników odwołało swoje konferencje prasowe i wywiady. Jest jeszcze trochę
czasu na poprawę technicznych aspektów organizacji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz