Konkurs Piosenki Eurowizji
jest rokrocznie dużym przedsięwzięciem organizacyjnym, obserwowanym pilnie
przez miliony ludzi w Europie i poza jej granicami. To daje razem ogromny
potencjał promocyjny dla miasta i kraju, który Konkurs gości. Trudno się więc
dziwić, że Azerbejdżan przyłożył dużą wagę do organizacji 57. ESC. Czy udało
się coś na tym zyskać?
Z całą pewnością
przyspieszył szereg inwestycji infrastrukturalnych, od podstaw powstała Crystal
Hall, w której odbyły się eurowizyjne koncerty. Odświeżono fasady wielu
budynków w centrum miasta, część została zasłonięta specjalnymi bannerami tak,
by w oku kamery prezentowały się okazale. Zostało zrobione bardzo wiele, by
zachwycić gości eurowizyjnych urokiem kraju. Hala, drogi, wyremontowane czy
wybudowane budynki pozostaną i będą nadal służyć Azerom i gościom zagranicznym.
Niestety, w tym roku sporo
było kontrowersji wokół sytuacji politycznej kraju-gospodarza. Prezydent kraju,
Ilham Alijew (pełniący tę funkcję od 2003 roku, od ustąpienia ze stanowiska
jego ojca, Hejdara), był oskarżany o dyktatorskie zapędy i bezwzględne
traktowanie politycznej opozycji i społeczeństwa. Rządzący mieli w sposób
bezwzględny usunąć dotychczasowych mieszkańców terenów, na których miała stanąć
Crystal Hall. Naruszenia zasad międzynarodowych były na tyle drastyczne, że zainteresowały
się nimi organizacje chroniące prawa człowieka, m.in. Amnesty International czy
Human Rights Watch. W wielu krajach trwała dyskusja nad bojkotem azerskiej
Eurowizji. Z zapowiedzi nic nie wyszło, nikt z udziału nie zrezygnował, a ferment
wokół azerskiej demokracji pewnie także szybko ucichnie. Niemniej Azerbejdżan
wizerunkowo na ESC raczej nie zyskał. Mimo braku stanowczych kroków,
doniesienia o politycznej sytuacji w kraju przedostały się na zewnątrz, co
psuło atmosferę wokół Konkursu. Co ciekawe, temat protestów azerskiej opozycji
był bardzo chętnie eksploatowany przez m.in. TVP, która donosząc o ulicznych
zamieszkach nie dbała specjalnie o merytoryczną poprawność swoich relacji.
Jedno możemy powiedzieć
niemal na pewno. Przyszłoroczna Eurowizja odbędzie się w kraju pod względem
politycznym bardzo nudnym. Stabilna monarchia parlamentarna Szwecji raczej nie
da przyczynku do gorącego sporu o kwestie polityki wewnętrznej kraju. Będziemy
mogli spokojnie skupić się na tym, co w ESC najważniejsze, na muzyce. Oby...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz