Po tym jak dwa lata temu
ogłoszenie miasta-gospodarza kolejnego Konkursu Piosenki Eurowizji nie było
potrzebne, bo żadne azerskie miasto, poza Baku, nie uniosłoby takiego wyzwania,
a rok temu Szwedzi odkryli karty już w lipcu, teraz na decyzję będzie trzeba
poczekać. Według aktualnych zapowiedzi, wczesną jesienią powinniśmy się
dowiedzieć, gdzie spotkają się eurowizyjne delegacje w maju przyszłego roku. W
grze są cztery miejsca w trzech miastach, cztery bardzo różne koncepcje organizacji
ESC.
Od momentu zgłoszenia za
najbardziej ekstrawagancką propozycję uchodzi ta z Horsens. Według tej opcji
konkurs miałby się odbyć w Fængslet – kompleksie byłego więzienia stanowego.
Władze miasta chcą zadaszyć dziedziniec więzienia, by stworzyć tam 13.000
miejsc (wszystkie stojące!). Szanse na wygraną właśnie tej opcji ocenia się
nisko, choć szacowanie jest tu utrudnione. Wciąż nie wiadomo, jaką bazę
hotelową zadeklarowano w dokumentach aplikacyjnych (te informacje nie zostały
opublikowane).
Z kolei najbardziej
konwencjonalną kandydaturą jest oferta Herning. Miasto goszczące ubiegłoroczne
Dansk Melodi Grand Prix do boju wystawiło oddaną do użytku halę Boxen. Jej
pojemność (15.000) jest nieco większa od tegorocznej areny i legitymuje się
szeregiem dużych koncertów, jakie gościła (m.in. Prince, Kylie Minogue czy
Rammstein). Pewnym problemem dla miasta może być baza hotelowa, jednak w tej
kwestii z odsieczą pospieszyło drugie największe duńskie miasto, Århus.
Niektórzy uznają, że dowodem na faworyzowanie właśnie tej koncepcji jest zmiana
terminu ESC (hala Boxen ma być zarezerwowana w pierwotnie planowanych dniach).
Na koniec dwie lokalizacje
w duńskiej stolicy proponowane na organizację konkursu. Co jedna, to ciekawsza.
Na początek DR Byen, siedziba duńskiego nadawcy. Wiadomo, że wewnątrz nie ma
pomieszczenia na tyle dużego, by w nim zorganizować Eurowizję, ale znaleziono
na to sposób. Przed budynkiem miałby stanąć gigantyczny namiot, w którym
miałaby powstać scenografia i miejsca dla publiczności. Brzmi dziwnie znajomo,
już pod koniec 2010 roku pojawiła się koncepcja, by Eurowizję w namiocie
zorganizować na terenie lotniska Tempelhof w Berlinie. Wtedy taka koncepcja
upadła, czy tu należy się spodziewać podobnego rezultatu?
W końcu druga kopenhaska
lokalizacja, dawny kompleks hal poprzemysłowych B&W-Hallerne. Wbrew pozorom
ta propozycja nie jest tak absurdalna, jak możnaby się spodziewać. Produkcja
opuściła hale wiele lat temu, a że przyroda nie znosi próżni, szybko tę
przestrzeń zagospodarowali performerzy, artyści i organizatorzy wydarzeń
kulturalnych. Co oferują hale stoczniowe? Dużą, ustawną przestrzeń w wyjątkowym
industrialnym stylu. Propozycja ciekawa, pytanie czy przypadnie do gustu
organizatorom DR i EBU.
Cztery miejsca, cztery
różne koncepcje eurowizyjnych wieczorów. W 2001 roku wybierając stadion
piłkarski Duńczycy wyprowadzali Eurowizję z sal koncertowych, czy teraz
zdecydują się wyprowadzić ją z hal widowiskowych? A jeśli tak, to dokąd
zaprowadzą konkurs? Odpowiedzi na te pytania poznamy w ciągu najbliższych
kilkunastu tygodni.
***
A która z opcji wydaje się Wam najciekawsza? Zapraszam do udziału w sondzie (znajdziecie ją z prawej strony bloga)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz