Przed miesiącem byliśmy
świadkami zwycięstwa Conchity Wurst, kontrowersyjnej reprezentantki Austrii, w
finale 59. Konkursu Piosenki Eurowizji. To, co wydarzyło się w starej stoczni w
Kopenhadze odbiło się szerokim echem w całej Europie. Na rangę konkursu
wpłynęły na szczęście nie tylko dyskusje nad wizerunkiem zwycięskiej drag queen
ale też komercyjny sukces konkursowych piosenek (z holenderskim Calm After the
Storm na czele). To dobry czas, by spojrzeć w przyszłość i zebrać to, co wiemy,
albo czego spodziewamy się po przyszłorocznej Eurowizji.
Dowództwo wybrane
Już dwa tygodnie po
zakończeniu rywalizacji w Danii telewizja ORF, nadawca odpowiedzialny za
przygotowanie jubileuszowego, 60. Konkursu Piosenki Eurowizji, przedstawił
główne postaci przygotowań do tego wydarzenia. I tak, producentem wykonawczym z
ramienia austriackiej telewizji i przedstawicielem nadawcy w EBU został Edgar
Böhm, szef działu rozrywki w ORF. Zespół producentów uzupełniają Stefan Zechner,
Martin Szerencsi, Stefan Wöber i Claudio Bortoli. Za kontakty organizatorów z
mediami odpowiadać będzie Roman Horacek. Wolne jest jeszcze stanowisko managera
wydarzenia, odpowiedzialnego za zakwaterowanie gości, logistykę i kwestie
bezpieczeństwa. Zgłoszenia chętnych do objęcia tej funkcji są otwarte do
piątku. To od nich będzie zależał niemal każdy szczegół organizacji ESC 2015.
Czas i Miejsce
W najlepsze trwają
spekulacje na temat miasta i obiektu, które będą gościć eurowizyjne zmagania w
przyszłym roku. Nie jest też do końca jasne, kiedy dokładnie konkurs zostanie
rozegrany. Jeszcze przed przyjazdem ekip do Kopenhagi EBU ustaliła wstępny
terminarz na 12, 14 i 16 maja 2015. Jednak w warunkach ORF uwzględniono termin
późniejszy: 19, 21 i 23 maja. Co więcej, austriacki nadawca od potencjalnych
aren wymaga dostępności przez 6 tygodni (ekipy montujące scenografię mają wejść
na teren hali pod koniec kwietnia i wyjść z niej do końca maja), obiekt musi
być zadaszony, mieć wysokość minimum 15 metrów, pojemność ok. 10000 miejsc i
oferować możliwość przygotowania green roomu na terenie hali lub w bezpośrednim
sąsiedztwie dla ok. 300 osób oraz centrum prasowego dla 1500 dziennikarzy. Z
kolei miasto ubiegające się o prawo organizacji ESC 2015 musi legitymować się
odpowiednią bazą noclegową oraz infrastrukturą komunikacyjną. Według
austriackich mediów w grze o organizację jest pięć miast (w tym jedno
warunkowo).
Najwyżej stoją oczywiście
notowania Wiednia. Austriacka stolica to niewątpliwie najlepiej skomunikowane
miasto kraju, przyjmujące każdego roku kilka milionów turystów, a to wyklucza
problemy z bazą noclegową. Do tego ma do zaoferowania dwie areny spełniające
wymogi ORF. Pierwsza to Wiener Stadthalle, znajdująca się w centrum miasta hala
sportowo-widowiskowa goszcząca już duże imprezy sportowe (jak np. halowe mistrzostwa
świata w lekkiej atletyce, hokeju na lodzie czy piłce ręcznej) oraz koncerty
gwiazd (m.in. The Rolling Stones, Celine Dion czy Eltona Johna). Widowiska w
tym miejscu może obserwować ok. 16000 widzów.
Druga opcja to nowe
centrum targowe i konferencyjne na skaju Prateru – Messe Wien. Tu publiczność
może być większa – nawet do 30000 osób. Jednak w ostatnich dniach docierają
informacje, że Wiedeń może stracić szanse na organizację ze względu na napięty
grafik w obu lokalizacjach. Obie areny w okresie wskazanym w wymogach ORF są
już zarezerwowane – jeśli nie uda się zaplanowanych wydarzeń przesunąć,
organizacja ESC w stolicy będzie trudna.
Jeśli nie Wiedeń to może
Innsbruck? Stolica Tyrolu oferuje doświadczenie organizacyjne zdobyte w trakcie
dwukrotnie przygotowywanych Zimowych Igrzysk Olimpijskich. Hala, w której
miałaby się odbyć Eurowizja to też pamiątka po tamtych wydarzeniach – w
Olumpiahalle. W 1964 i 1976 rywalizowali tu hokeiści i łyżwiarze figurowi, w
2010 piłkarze ręczni a w 2011 siatkarze. Jeśli w 2015 przyjdzie czas na
wokalistów, ich zmagania będzie mogło obserwować na żywo 10000 ludzi.
Podobną publiczność będzie
mogła przyjąć Stadthalle Graz. W stolicy Styrii i jednocześnie drugim co do
wielkości mieście Austrii, wielkich imprez nieco mniej, ale i tu ciekawych
miejsc nie brakuje.
Jeśli przeciwko
kandydaturze Grazu miałaby przemawiać niewielka liczba dużych wydarzeń, to pod
tym względem zupełnie bez szans byłoby Wels. Drugie największe miasto kraju
związkowego Górna Austria ma do dyspozycji halę zdolną pomieścić wymaganą
liczbę widzów, infrastrukturę i obsługę imprezy. Ewentualne niedobory
komunikacyjne i noclegowe mogłyby zostać uzupełnione przez stolicę regionu –
Linz.
Cztery miasta już teraz
dysponują obiektami spełniającymi komplet wymagań austriackiej telewizji. Jest
jeszcze jedno, które z walki rezygnować nie chce, choć wymaga ona sporej
inwestycji (podobnej do tej, przed którą w 2001 roku stała Kopenhaga). To
stolica Karyntii, Klagenfurt am Wörthersee. Gdyby to właśnie tu miała się odbyć
Eurowizja, to konkursowa scena stanęłaby na płycie Hypo-Arena, stadionu
piłkarskiego, jednej z aren EURO 2008 (to tu dwa swoje mecze grupowe, z
Niemcami i Chorwatami, przegrała reprezentacja Polski). Według wymogów ORF
arena ESC 2015 musi być kryta, a to oznacza, że stadion czekałaby budowa
zadaszenia – w Karyntii liczą się z taką inwestycją. Szanse na organizację
konkursu właśnie tu są minimalne, uliczne korki w Klagenfurcie obrastają już
legendą.
Zgodnie z zapowiedziami
organizatorów, decyzję w sprawie areny 60. Konkursu Piosenki Eurowizji
powinniśmy poznać jeszcze w tym miesiącu. Stolica dawnego imperium czy może
jednak bardziej kameralna sceneria wśród alpejskich szczytów?
Kolejka do mikrofonu
Stanowiska w produkcji
Eurowizji są już obsadzone, jeszcze długo wolne pozostaną funkcje prowadzących.
Nie oznacza to wcale, że nie ma chętnych do tej roli. Jeszcze w Danii swoją
kandydaturę zgłosiła Conchita Wurst. Nie byłaby pierwszym zwycięzcą, który
wraca na scenę jako gospodarz kolejnej edycji. To jeszcze nie wszystko. Ochotę
na prowadzenie eurowizyjnych koncertów ma również dziennikarz ORF, Adi Knoll,
komentator Eurowizji od 1999 roku i prowadzący austriackie finały narodowe w
ostatnich latach. W ankiecie jednego z austriackich dzienników czytelnicy w
roli swojego faworyta obsadzili holywoodzkiego aktora z austriackimi
korzeniami, Christopha Waltza (znanego z takich produkcji jak Bękarty wojny, Django czy Rzeź). Czy któreś z nich stanie ostatecznie na
konkursowej scenie w przyszłym roku? Potwierdzenie raczej nieprędko.
Kto zostaje, kto wraca?
Przez najbliższe miesiące
sporo emocji będą budzić dwie listy. Na jednej znajdą się kraje, które swoich
reprezentantów do Austrii wyślą (organizatorom zależy, by była ona jak
najdłuższa, ambicja podpowiada ściągnięcie ponad 40 państw). Druga to lista
nieobecnych. Majowe rozstrzygnięcia spotkały się z pierwszymi deklaracjami w
tym względzie. Oburzeni zwycięstwem kobiety z brodą przedstawiciele tureckiej
telewizji zapowiedzieli, że znad Bosforu pod Alpy nikt za rok nie pojedzie.
Trudno przewidzieć też ruchy państw wschodnich, dla których już sama obecność
Conchity Wurst była powodem do protestów, a co dopiero zwycięstwo. Nie możemy
być też pewni startu Macedonii i Izraela, ale tu bezpośrednią przyczyną
rozważanej nieobecności są fatalne wyniki tegorocznych reprezentantów. Są i
dobre informacje. Mówi się głośno o planowanym powrocie Cypru, są i tacy,
którzy spodziewają się przyszłorocznego startu księstwa Monako (tu nawet
pojawia się nazwisko potencjalnego reprezentanta – miałby nim być Josh Stone),
ale to jeszcze mocno nieoficjalne wiadomości.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz