2014 – rok rocznic,
kontrowersji i zaskoczeń dobiegł do końca. Tak naprawdę to jednak tylko
preludium do tego, co przed nami – jubileuszowego roku 2015 – Konkurs Piosenki
Eurowizji skończy 60 lat. Zanim jednak sezon preselekcji rozkręci się na dobre,
spójrzmy raz jeszcze na to, co przyniosło minionych 12 miesięcy.
W roku 2014 aż 13 krajów
świętowało okrągłe rocznice debiutu w ESC. Minęło pół wieku startów Portugalii,
jednego z najsumienniej startujących i jednocześnie najbardziej niedocenionych
krajów w Eurowizji. Od pierwszego startu reprezentanta Grecji minęło 40 lat,
wyjątkowo obfity w debiuty był rok 1994. Przed dwudziestu laty swoją historię w
Eurowizji rozpoczęło aż 7 krajów: Węgry, Rosja, Słowacja, Rumunia, Estonia,
Litwa i Polska. My, Polacy, świętowaliśmy jednocześnie dwie dekady mijające od
największego dotąd sukcesu w konkursie (2 miejsce Edyty Górniak wciąż jest
nieosiągalne). 10 lat temu po raz pierwszy na scenie stanęli przedstawiciele
Andory, Białorusi, Albanii i Serbii i Czarnogóry (dziś już startujących
oddzielnie). Różne były pomysły na uczczenie tych rocznic – Polska po
dwuletniej przerwie wróciła do gry, inni zaakcentowali ten wątek w swoich
finałach narodowych, jeszcze inni po prostu zostali w domu.
Powrót Polski do konkursu
został ogłoszony jeszcze w 2013 roku – teraz już wiemy, że nasz powrót został
zauważony. Dumnie wypięta, jędrna, słowiańska pierś, pierwsze w polskich
dziejach joke entry, aura krajowego sukcesu i szczypta kontrowersji złożyły się
na zupełnie niezłe, 14 miejsce w finale ESC. Dawno polska ekipa nie wzbudzała
aż takich emocji.
Bardzo ważną postacią ESC
2014 została niewątpliwie Conchita Wurst. Aż trudno uwierzyć, jak szeroką
dyskusję może wywołać kobieta z brodą. Dyskutowali fani konkursu, dyskutowali
dziennikarze muzyczni, dyskutowali nawet komentatorzy polityczni i sami
politycy. Austriacka drag queen była tematem programów publicystycznych,
kampanii wyborczej przed elekcją do Parlamentu Europejskiego i niezliczonych
artykułów prasowych i internetowych. Jak wynika ze statystyk Google, również
jedną z najczęściej wyszukiwanych postaci na całym świecie. W całym tym
zamieszaniu trochę zagubił się fakt, że zwycięski utwór z Kopenhagi, Rise Like a Phoenix, to całkiem udana i bardzo dobrze zaprezentowana kompozycja. A sama
Conchita miała okazję zaśpiewać ją później i w Parlamencie Europejskim i w
siedzibie ONZ. A klip do kolejnego singla, Heroes, z sobowtórem światowego
przywódcy ze wschodu w istotnej roli drugoplanowej, nie ostudził emocji...
W Kopenhadze do wielkiej
gry w Eurowizji powrócili przedstawiciele Europy Zachodniej. Wieloletni
outsiderzy – Austria i Holandia – ramię w ramię walczyły o Grand Prix. Podium
uzupełniła Szwecja. Historyczną porażkę zaliczyły Azerbejdżan, Irlandia i Włochy.
Po raz pierwszy w finale ESC znaleźli się reprezentanci Czarnogóry i San Marino, kryzys nie opuszcza Izraela, faworyzowana Wielka Brytania znów nie
sprostała zadaniu, a konflikt rosyjsko-ukraiński odbił się tylko echem buczenia
publiczności w B&W Hallerne.
Co przyniesie
rozpoczynający się, 2015 rok? Przede wszystkim jubileuszową, 60. edycję
Konkursu Piosenki Eurowizju, której splendoru z pewnością doda fakt, iż
odbędzie się ona w stolicy cesarzy dawnego Imperium – pełnym dostojeństwa i
zachwycających dowodów historii Wiedniu. Wiemy już, że w rywalizacji weźmie
udział 39 państw, znamy reprezentantów 7 krajów oraz 5 wybranych piosenek (to
dane orientacyjne, w kilku przypadkach mogą jeszcze zajść zmiany). Znamy hasło,
grafikę, lokalizację i prowadzące (po raz pierwszy trzy kobiety!) konkursu. Czy
szybko poznamy murowanego faworyta do wygranej? A może, wzorem ubiegłego roku,
niemal do końca sprawa ta nie będzie rozstrzygnięta? Jak zostanie uczczonych
tych sześć dekad Eurowizji? Na wszystkie te pytania odpowiedź przyniosą
najbliższe miesiące. Oby był to jubileusz godny i mistrzowsko brzmiący – taki,
na jaki Eurowizja sobie w pełni zasłużyła. Czego sobie i Wam, drodzy
czytelnicy, życzę. Dobrego roku 2015!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz