Ruszył drugi etap
eliminacji kandydatów na reprezentanta Litwy w tegorocznej Eurowizji. Teraz nie
odpadają już piątkami, tylko pojedynczo, aż zostanie ósemka. Tym razem
uczestnicy programu śpiewali utwory w języku litewskim.
Z marzeniami o wyjeździe do Kopenhagi musiała się pożegnać
uczestniczka wielu poprzednich edycji litewskich finałów i jedna z faworytek
tegorocznej odsłony, Aistė Pilvelytė (fot.), która
po zsumowaniu głosów jurorów i wyników głosowania widzów zebrała najmniejsze
poparcie. Zwycięzcą odcinka okazał się Vaidas Baumila.
Zimna wojna grecko-szwedzka
Jedną z głównych
faworytek tegorocznego Melodifestivalen jest dwukrotna reprezentantka Grecji w
ESC i zwyciężczyni konkursu w 2005 roku,
Helena Paparizou. Urodzona w Szwecji w rodzinie greckich imigrantów wokalistka
w każdym z wywiadów podkreśla swoją podwójną tożsamość i szacunek wobec miejsca
urodzenia i korzeni rodzinnych. Nie wszystkim jednak taki stan rzeczy
odpowiada. Głos w sprawie zabrał m.in. Thanos Petrelis, popularny grecki
solista. Uważa on, że start Paparizou w szwedzkich eliminacjach to błąd i
budowanie konfliktu między krajami poprzez (na razie tylko prawdopodobny) start
przeciwko ojczyźnie, którą reprezentowała i której dała wygraną, nawet jeśli
reprezentowany miał być kraj urodzenia. Tak surowa ocena to spore zaskoczenie,
a może tylko forma autopromocji? Petrelis dalej mówi, że on sam chętnie
pojechałby na Eurowizję w greckich barwach z utworem w języku narodowym z
tekstem odpowiadającym aktualnej sytuacji kraju. Podobno nawet ma taką piosenkę
w zanadrzu. Czy na scenie w Kopenhadze dojdzie do konfrontacji?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz