Koniec kwietnia to kolejna
eurowizyjna okrągła rocznica. Rocznica wyjątkowo ważna dla miłośników Eurowizji
z Polski. Dokładnie 20 lat temu scena w Point Theatre w Dublinie była tłem
debiutu, i jednocześnie największego sukcesu, reprezentanta Polski w konkursie.
Był to najbardziej udany debiut w historii Eurowizji (a dla tych, którzy
serbskiego występu z 2007 roku nie uznają za debiut, jest tak po dziś dzień).
Dwie dekady temu Eurowizja znów była w momencie przełomowym.
W Polsce najgłośniej mówi
się o rocznicy polskiego otwarcia, ale 30. kwietnia 1994 roku swoją drogę w
Konkursie Piosenki Eurowizji rozpoczęli i inni. Tamtego wieczoru debiutantów
było aż siedmioro. Ovidijus Vyšniauskas był pierwszym reprezentantem Litwy ale
jego jedynym osiągnięciem było miejsce w gronie wykonawców nagrodzonych null
points. Niewiele lepiej poradziła sobie reprezentantka Estonii, Silvi Vrait. Za
wykonanie Nagu merelaine dostała zaledwie 2 punkty. Kolejnym krajem, który 20
lat temu stał na progu, ostatnio wyjątkowo udanej, drogi w konkursie, była
Rumunia. Debiut nie wypadł bardzo okazale – dziś 21 miejsce uznanoby za
porażkę. A właśnie taką pozycję zajął Dan Bittman i utwór Dincolo de nori.
Jeszcze większą sensacją byłaby dziś pozycja reprezentacji Słowacji. Nasi
południowi sąsiedzi, reprezentowani przez grupę Tublatanka, w Dublinie
wywalczyli pozycję nr 20. Od ubiegłego roku nie mamy okazji słuchać następców
piosenki Nekonečná pieseň. Kolejnym krajem, który w ostatnich latach radzi
sobie świetnie a przed dwiema dekadami, z umiarkowanym sukcesem, ruszał w
eurowizyjny bój, jest Rosja. Niezwykła kreacja Youddiph zapadła w pamięć widzów
mocniej, niż utwór Vječnij stranjik, ale miejsce w czołowej dziesiątce (9.)
zostało osiągnięte. Tuż za podium ulokował się kolejny debiutant – 4. pozycja
przypadła Węgrom. I to właśnie Friderika była pierwszą sensacją głosowania 39.
Konkursu Piosenki Eurowizji. Po pierwszych trzech głosowaniach (Szwecja,
Finlandia i Irlandia) Węgrzy byli liderami wyścigu z kompletem dwunastek na
koncie. Ogólnie utwór Kinek mondjam el vétkeimet? Został nagrodzony najwyższymi
notami czterokrotnie (do pierwszych trzech krajów dołączyła jeszcze Polska).
W końcu najwyżej
sklasyfikowany debiut tamtej edycji. Stwierdzenie, że Polska w Dublinie otarła
się o zwycięstwo, byłoby oczywiście nadużyciem, ale wcale nie oznacza to, że
szans na Grand Prix nie było. Niewiele brakowało, a tego sukcesu by nie było.
Wszystko przez wydarzenia z próby generalnej. Tam Edyta Górniak, zamiast konkursowej,
polskojęzycznej wersji piosenki To nie ja, wykonała część utworu po angielsku.
Uprawnione w tej sytuacji protesty rywali zawisły w powietrzu. Kompozycja
Stanisława Syrewicza do słów Jacka Cygana została nagrodzona 166 punktami i
drugą lokatą.
Oddzielny rozdział
historii Eurowizji pisali wtedy gospodarze konkursu. W 1994 roku Irlandczycy
mieli na koncie już pięć wygranych w tym dwie pod rząd (1992 i 1993). Księgowi
RTE drżeli o wynik kolejnej Eurowizji (i stan kasy nadawcy odczuwającego, kiepską
wówczas, kondycję irlandzkiej gospodarki). Okazało się, że Zielona Wyspa po raz
trzeci z rzędu musiała ponieść koszty organizacyjne. 226 punktów – tyle
wystarczyło, by Paul Harrington & Charlie McGettigan z niepozorną balladą Rock'n' roll kids.
30 kwietnia 1994 to data
przełomowa dla międzynarodowej, ogromnej, kariery uczestników tamtej Eurowizji.
Nie chodzi o nikogo ze stawki konkursowej, a o grupę tańca irlandzkiego
Riverdance, która wystąpiła w IntervalAct (a do dziś wielokrotnie zjeździła
cały świat wzdłuż i wszerz ze swoimi pokazami).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz