Kiedy Malta i Macedonia
ogłosiły listopadowe terminy swoich finałów narodowych, wielu uważało, że
nazwisko pierwszego reprezentanta kraju na ESC 2015 padnie właśnie ze sceny w
Skopje. Nic bardziej mylnego, choć kierunek bałkański został zachowany. Wiemy
już, kto do Wiednia pojedzie w barwach Czarnogóry. Po raz kolejny będzie to
solista, Nenad Knežević – Knez. Wokalista ma za sobą 12-letnią karierę
muzyczną, 8 albumów i niezliczoną ilość koncertów w całym regionie. Czy to
wystarczające argumenty za jego wyjazdem na Eurowizję? Na pewno w Podgoricy
apetyty są rozbudzone – w końcu w Kopenhadze w końcu udało się przebić do
finału, nikt nie chce, by pozostał to jednorazowy epizod. Przedstawiciele RTCG
zapewniają, że konkursową piosenkę poznamy niebawem.
Niespodzianka!
Jeśli szybkie ogłoszenie
nazwiska reprezentanta Czarnogóry było niespodzianką, to deklaracja
belgijskiego nadawcy, RTBF, można uznać za małą sensację. Nic nie zapowiadało
takiego rozwoju sytuacji, ale fakty są takie, że na liście startowej ESC 2015
pojawiło się drugie nazwisko. Reprezentantem Belgów będzie Loïc Nottet. Solista
ma 18 lat i jest debiutantem. Przepustką do kariery wokalnej był dla niego
program The Voice Belgique, w którego trzeciej edycji zajął drugie miejsce. To
ścieżka podobna do tej, którą przeszedł poprzedni reprezentant Belgii wybierany
przez walońskiego nadawcę – Roberto Bellarosa (ESC 2013). Wtedy system się
sprawdził. Jak będzie tym razem?
Fotel się odwrócił
Z obranej przed dwoma laty
drogi nie zamierzają zejść Holendrzy. Dlatego trzeci z rzędu wybór uznanej na
lokalnym rynku osobistości nikogo nie dziwi. Dość niespodziewanie bilet do
Wiednia trafił do Trijntje Oosterhuis. Pop-soulowa wokalistka rozpoczęła
karierę w latach 90. w zespole Total Touch, potem było 9 solowych albumów,
ostatnio jest znana z roli trenerki w programie The Voice of Holland (raz jej
zawodnik wygrał program). To jeszcze nie wszystko, za jej sprawą do projektu
ESC powróci Anouk (ESC 2013), która będzie współautorką konkursowego utworu
(panie współpracowały już przy ostatniej płycie Oosterhuis). Poprzeczka jest
zawieszona bardzo wysoko, w Malmö była czołowa dziesiątka, w Kopenhadze było
miejsce drugie, czyżby Holendrów w Wiedniu interesowało tylko zwycięstwo?
Rewolucja norweska
Swoje plany dotyczące
dalszych losów Melodi Grand Prix odsłonił nadawca norweski. W tym roku format
przeszedł lekki lifting, ale na przyszły rok NRK szykuje prawdziwą bombę. Nie
tylko rywalizacja ograniczy się tylko do jednego koncertu (a więc z 800 zgłoszeń
wybranych będzie tylko 10), ponownie na scenie wykonawcom będzie towarzyszyło
54 muzyków Kringkastingsorkesteret (Orkiestry NRK) – to pierwsza taka sytuacja
od 1998 roku! Niestety, nie ma powodów by uważać to za zapowiedź trwałych
zmian, ani tym bardziej przeniesienia ich na grunt Eurowizji, ale dobre i to.
Okazją do takiej oprawy jest jubileusz konkursu, 30 rocznica pierwszego i 20
rocznica drugiego zwycięstwa reprezentantów Norwegii w ESC. Ale jeśli efekt tej
rewolucji będzie dobry może muzycy pozostaną na dłużej? Widowisko zaplanowano
na 14 marca w stołecznej Sali Oslo Spektrum.
- Zmiany formatu zapowiedzieli też Łotysze. Jednak, jak się okazało, z dużej chmury mały deszcz, poza nazwą programu (już nie Dziesma a Supernova) nic się nie zmieni.
- Kandydatami RSI do kolejnej rundy szwajcarskich eliminacji są: Deborah Bough, Elias ft. Zero in On oraz Vad Vuc.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz